|
|
Głębia
przedmowa do albumu “Visage, paysage - tout est voyage”
O ile kino i jego młodsza siostra telewizja są sztuką ruchu wyrażaną obrazami, kolejno ukazywanymi przez kamerę i, w zależności od zastosowanej techniki, przyspieszanymi lub spowalnianymi, nakładanymi na siebie, przybliżanymi do nas lub oddalanymi, o tyle fotografia, osadzona w wybranym kadrze zgodnie z przyjętym punktem widzenia, który pozostaje niezmienny, charakteryzuje się statycznością, nieruchomością i trwaniem. Z czego jednak nie należy wyciągać wniosku, że fotografia nie ma w sobie dynamiki, że nie proponuje spojrzeniu swego wewnętrznego rytmu. Bowiem, jak i w malarstwie, niezależnie nawet od perspektywy - której nie znają na przykład, przepełnione przecież intensywną radością sekretnego życia, ikony - ów wewnętrzny ruch nadany jest jej przez głębię.
To ona właśnie przyciąga nas i ujmuje w prezentowanych tu fotografiach Dominika Sikorowskiego. Emblematyczna pod tym względem jest szosa, płaska, pusta i cywilizowana, a prowadząca jedynie w nieskończoność obłoków. Bo Dominik posiada już dar podprowadzania nas tam, gdzie przeczuwa się bezkres. Bezkres rozległych przestrzeni, czy raczej przestrzeni jako takiej, nie pionowej jak w Szwajcarii, gdzie wzrok nieustannie spotyka się z zachętą, by zwracać się ku górze, lecz raczej jak w Polsce, w spokojnej pełni płaszczyzny, w sile obecności horyzontu.
|